TRANSLATE

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 14
 Po upojnej mocy z Kubą wszystko było jasne, jestem cholernie w nim zakochana!! Nie wiem czy to dobrze, ale raczej tak. Ciekawe, czy dla niego to nie była tylko jednorazowa przygoda?? Myślę, że on taki  nie jest, ale co ja sie wypowiadam, jak go całe zycie nie znam! 

                                                           ***
Zadecydowaliśmy, że wracamy do Polski. Kuba i Łukasz tez jada! Chyba im sie tam spodobało, ale niby co tam jest takiego fajnego!? A no tak zapomniałam MY!! Więc się spakowalismi i do auta!!
                                                      
                                                        ***
W połowie drogi każdy po mału zasypiał. Nie wiem czemu, ale tak było. Jechaliśmy na autostradzie prawie 220 km/h!! Ale na nikim to nie robiło wrażenia. Ja chyba jako jedyna przytomna jeszcze (prowadziłam, więc nie miałam wyjścia), chciałam skręcić na drugi pas i prze ten sen nie zauważyłam jak pierdolnęłam w drugie auto!!! Obróciliśmy sie o 360 stopni!! Chodź wiedziałam że wszyscy umrzemy to nie nie bałam! Bo tak chciałam zginąć, wśród przyjaciół! To najpiękniejsza śmierć jaka sie mo,że człowiekowi wydarzyć!
                                            KONIEC!!!
 No w końcu bo mnie już ten Blog dobijał!!!haahha strasznie długi, ale jest!! I nawet 10 minut nie pisałam! Ha! Jestem boska!

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 13

2 dni później:
Wstałam łał, ja wstałam hura tylko mi pogratulować. Dobra tam muszę się dowiedzieć co i jak jest miedzy Patką, a Łukaszem. No po prostu muszę!!! Nie wiem jak to od nich wycisne, ale nie odpuszczę puki się nie dowiem. Ubierałam sie gdy nagle do pokoju weszła Patrycja.
-No hej.-Była dosyć dziwna, a może mi sie wydawało.
-No hejka. O co chodzi??-Ja głupia od razu wiedziałam o co chodzi o Łukasza, a o kogo innego??
-Bo jest taka sprawa.-Zaczęła.
-Jaka??
-Dobra powiem w prost chodzi o Łukasza.-Wiedziałam.-No, bo my jesteśmy razem.
-No to to zdążyłam wczoraj zauważyć, jak żeście się zaczęli w pospiechu nagle ubierać.
-Ale to tak samo jakoś tam wyszło.
-Dobra nie musisz mi sie tłumaczyć, ja wszystko rozumiem.
-Naprawdę?
-Nie, jednego nie mogę, dlaczego wyscie mi wcześniej nie  powiedzieli?!?!?!
-Łukasz chciał, ale ja...-Spuściła głowę w dół.-Gdybym wiedziała, że to tak wyjdzie to bym ci juz dawno powiedziała. Dawno co ja gadam przecież my ze soba chodzimy odkąd on tu przyjechał.
-Dobra wiesz jak coś to ja do waszego związku nic nie mam.
-Okej, ja tylko  chciałam z tobą wyjaśnić to co wczoraj się wydarzyło jak...
-Dobra, dobra nie chcę znać szczegółów!!! A teraz lepiej sie ubierajmy na pogrzeb, bo dostałam sms od Łukasza, że mamy już przyjeżdżać.
-Okej.
                                                                            ***                                                                                                                          

Po pogrzebie dzień mijał makabrycznie. Ja oczywiście się rozkleiłam jak to ja, nie mówiąc już o tym, że jak wychodziłam z kościoła to sie wyjebałam prosto na księdza. Po całym szalonym, a zarazem smutnym dniu poszłam sie legnąć na kanapę i z półgodzinnej drzemki zrobiła się trzynastogodzinna. I tak przespałam resztę dnia.




3 dni później:
Po tak długim czasie w końcu każdy się otrząsnął. Wszyscy radośni i zakochani. Monika specjalnie dla Pawła pojechała z powrotem, bo oni długo na odległość od siebie nie moga wytrzymać. Tylko ja jakaś taka niezakochana.  Szłam sobie ulicą zwiedzając miasto, gdy nagle zagapiłam sięw jeden punkt i wpadłam na kogoś.
-Oj przepraszam, ja niezdarna zagapiłam się.-Spojrzałam na niego. Normalnie nic dodac, nic ująć chłopak z wygladu wręcz idealny!!
-Nic nie szkodzi, takim ładnym dziewczyną wszystko moge wybaczyć.-To był głupawy tekścik prawie każdego chłopaka, ale jednak jak on to mówił to był jakiś taki mniej głupawy.  
-Jestem Kuba, a ty??-Podał mi dłoń.
-Kornelia.
-Ooo jakie ładne imię i rzadko spotykane.
-Tak wiem jestem, jedyna w swoim rodzaju, unikalna i wręcz wspaniała.-Ale dałam dobra reklamę, powinnam sie zastanowić czy nie iść na tych ludzi, którzy gadają głupoty w TV.
-Hahah zabawna jesteś.
-A dziękuję.-Tak właśnie minął nam wspaniały dzień we dwoje. Zwiedziliśmy całe miasto, ale ja bardziej wpatrywałam się w niego niż w te głupie stare zabytki. O jakiejś dwudziestej  dwadzieścia Kuba odprowadzał mnie do domu. Zaprosilam go do środka i jakoś samo tak sie zrobiło, że zaczęłam go całować on się nie bronił, wręcz przeciwnie błagał o to. Szlismy prosto do mojego pokoju. Tak rzuciliśmy sie na łóżko i zaczęliśmy zdejmować z siebie ciuchy......
Patka:
-Ej Łukasz wiesz gdzie Korna ona miała byc u nas, a jej nie ma.
-No właśnie też nie wiem, a weź do niej zadzwoń.
Wybrałam numer.
-O jest sygnał.
*Ha ha halo??-Powiedziała zdyszana.
*Ej no gdzie ty jesteś??
*Jaaa teeeeraz oooch nie mogę!!!!
*Ale?? Co tam sie dzieje??
*Zadzwonię później, paapaaaaaa!!!!!
Rozłączyła się.
-I co??
-Wiesz ona dzis nie przyjdzie.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 12

Wczorajszy dzień nie należał do najbardziej udanych, ale zły też nie był. To oczywiste, że nie zostawiłabym Łukasza w takiej sytuacji samego więc postanowiłam wyjechać z nim do Niemczech. Gdy Monika i Patrycja przyszły wczoraj do domu to się zdziwiły na widok Łukasza, ale nie miały nic przeciwko, żeby u nas spał.  Karolina jak jej nie było tak nadal pozostało. Podobno wyjechała z rodzicami do jakieś ciotki, która tam gdzieś mieszkała. Wróćmy jednak do nas. Weszłam do kuchni  Patrycja piła sok pomarańczowy i cały czas spoglądała na Łukasza.
-Ej, bo tak Ci zostanie.-Próbowałam ją jakoś od niego odciągnąć.
-Ale, że co??-Spojrzała na mnie i z powrotem na Łukasza.
-No już nie udawaj.-Zmierzyłam ja wzrokiem.-Cały czas na niego patrzysz.-Ręka pokazałam na tego śpiocha, który prawie spada z sofy.
-No, bo nie mogę jak on znowu będzie się tak zachowywał jak kiedyś to ja zwariuje.-Wzdychnęła ciężko.
-No, ale w tedy to on był dzieckiem, a teraz jest mężczyzną więc pewnie już z tego wyrósł, albo i nie. Ale jest pewne, że po tym co się stało nie będzie miał humoru.
-No to oczywiste. A właśnie ty jedziesz z nim do Niemczech, nie??
-No jadę, a co??-Popatrzałam dziwnym wzrokiem na nią.
-Nie nic tak sie pytam.
-A może chcesz jechać ze mną?? Monikę się jeszcze zaprosi i będziemy w komplecie, to co ty na to??
-Ja z Tobą i Moniką chętnie, ale z nim to nie!!-Sprzeciwiła się.
-No, ale przecież będzie fajnie pomogę mu załatwić pogrzeb i będzie potem fajnie mówię Ci. Weź jedź razem zawsze raźniej, a po za tym co będziesz tu sama siedzieć??
-No taki miałam zamiar.
-Weź tu sama sie nudzić będziesz, a tak pojedziesz z przyjaciółmi. Nie licząc Łukasz oczywiście hahah.
-No może?? 
-Obiecaj, że jeszcze sie nad tym zastanowisz.
-No obiecuję.
-Okej to ja idę sie ubrać.-Wyszłam z kuchni, kierowałam sie prosto do swojego pokoju. Gdy nagle Patrycja krzyknęła:
-A kiedy wy tam jedziecie!?!
-Chyba dziś, ale dokładnie nie wiem!!
-A to okej.
Ja szłam nadal przed siebie.  Jak sie ubrać. Potem podeszłam do Łukasza i zaczęłam go szturchać, żeby się obudził.
-Co..co jest??-Spytał zaspany.
-No chciałam cię zapytać kiedy wyjeżdżamy do tych Niemczech??-Stałam nad nim i patrzyłam mu prosto w oczy.
-No myślę, że dziś, a co??
-Nic tak tylko pytam.-I poszłam. Pogoda była dziś słoneczna, więc postanowiłam nie ubierać kurtki. Och ja niegrzeczna. Kierowałam sie do Moniki, która jest u Pawła. Kiedy juz dotarłam, zadzwoniłam do drzwi.
-No hejka.-Drzwi otworzyła mi Monika.-Co cię sprowadza w Pawła skromne progi.-Zrobiła zwinny ruch ręką.
-No hej, a wiesz mam do cb małą sprawę.-Zrobiła duże oczy.-Nie martw się nic nie zrobiłaś.-Uspokoiłam ją, odetchnęła ciężko.
-Całe szczęście, okej to wchodzisz czy bedziemy tu tak stać??
-Zdecydowanie wchodzę.-Weszłam do środka. Stanęłam na środku salonu i patrzałam na wszystko co sie w nim znajdowało.
-Od razu mówię, że przepraszam za bałagan, ale nie miałam kiedy tego posprzątać.
-No trzeba przyznać dużo tu sie działo.-Kołdra leżała na ziemi obok kanapy juz wiedziałam co się tam działo. Wszędzie walały się różnego rodzaju ciuchy. Co oni tak przez cały czas?? Muszą mieć ostatnio dużo czasu.-Więc tak może chciałabyś pojechać ze mną i Łukaszem do Niemiec??
-No nie wiem.-Powiedziała nie pewnie.
-No weeź, ja tam padnę z nudów bez was.
-A po co ty nam jedziesz??-Teraz musiałam jej powiedzieć wszytko co się u nas działo jak ona była "zajęta" z Pawłem. Zajeta ja juz znam ich te zajęcia.
-No bo to tak...-I zaczęłam jej wszytko mówić jak to było.-Więc pojedziesz??
-No, a Patrycja nie jedzie??
-Ona jeszcze nie wie,  ale jestem pewna, że pojedzie jak ty tez pojedziesz.
-Muszę to jeszcze przemyśleć.
-No dobra to najwyżej bedę sie tam cholernie nudzić.-Postanowiłam iśc na manipulacje uczuciami w "Trudnych sprawach" i "Dlaczego ja?" to zawsze działa, więc czemu by teraz miało nie zadziałac??
-No dobra niech juz ci będzie, ale jeśli Patka nie jedzie to ja też nie jadę, okej??-Postawiła mi alibi.
-Okej.-Podbiegłam do niej i ja przytuliłam.-Zobaczysz na pewno pojedzie jak sie dowie.
-Dobra możesz juz puścić, bo nie moge oddychać.
-Okej, to ja tylko tyle chciałam więc juz sobie pójdę, a i jeszcze jedno zadzwonię jeszcze kiedy jedziemy.
-Okej to papap.
-Pa!! -Krzyknęłam na pożegnanie jak juz wychodziłam od Moniki. Od razu szłam do domu. Jak juz otworzyłam drzwi,
-To gdzie byłaś??-
-A byłam u Moniki w sprawie tego wyjazdu...-Nie dała mi dokończyć.
-Właśnie ja jadę z wami do tych Niemczech.
-Tak!!!!-Podbiegłam do niej i ją z całych sił przytuliłam.-Nawet nie wiesz jak ja sie cieszę!!!!!
-Dobra, dobra, ale jak chcesz, żebym pojechała to juz mnie pość  bo nie wiem czy jeszcze choć chwile przeżyje jak będziesz mnie tak ściskać.-Ledwo dyszała gdy to mówiła.
-Okej, to słuchaj ja idę sie zapytać Łukasza kiedy my w końcu jedziemy.
-Już się pytałam.-Zdziwiła mnie tym. Przecież ona nie cierpi go. Postanowiłam zachowywać sie normalnie.
-To kiedy jedziemy??
-Za trzy godziny mamy lot.
-Okej, to ja idę do się spakować i Monikę powiadomić, żeby się spakowała.
-Ona jedzie, ale bosko będziemy wszystkie w komplecie!!! Ale będzie jazda!!
-No my to te Niemcy rozniesiemy!!!
-No raczej, nie wyobrażam sobie, żeby mogło byc inaczej!!!!
-No, a jak!!! Dobra to ja ide do niej zadzwonić.-Poszłam do swojej sypialni i od razu zadzwoniłam do Moniki.
*No hejka.
*Heej.
*Wiesz możesz już sie pakować, bo za trzy godziny mamy samolot.
*Co przecież ja w tym czasie nie zdarzę nic spakować.
*Zdążysz, zdążysz ja zdążę to ty nie zdążysz???
*No, ale wiesz  tego tyle jest.
*Tak wiem, wiesz ja muszę kończyć, przyjedziesz pod nasz dom taksówką to pas!!-I się rozłączyłam.
W tedy do mojego pokoju weszła Patrycja.
-Ej słuchaj co ty pakujesz??
-Ja!!? To samo bym mogła zapytać cb. 
-To jesteśmy w kropce innym słowem dupa!
-No i to jaka duża.
I tak właśnie jak rozmawiałyśmy także sie pakowałyśmy. I nam sie udało spakowałyśmy się, a to dla nas jest duzy trud, ale ile przy tym było śmiechu. Ja i Patrycja z beki leżałyśmy na ziemi i trzymałyśmy sie za brzuchy tak nas bolały ze śmiechu. Pól godziny przed wylotem wszyscy wyjechaliśmy taksówką na lotnisko.  Pięć minut przed wylotem oczywiście taksówka musiała padnąć. Biegliśmy z całych sił. Z trudem zdarzyliśmy. Weszlismy do samolotu i samolot wystartował!!! Lot trwał jakieś półtora godziny. Jak juz wylądowaliśmy od razu kierowaliśmy się do domu Łukasza. Każdy poszedł do swojego sie wypakować. Ja jak sie wypakowałam chciałam omówić z Łukaszem sprawy dotyczące pogrzebu. Gdy wchodziłam do jego pokoju Łukasz zapinał spodnie, z Patrycja bluzkę. Pomyslalam "Co jest do cholery!!!" Oni tak nagle od tak... ja tego nie rozumiem. To dlatego Patrycja nagle zmieniła zdanie.
-To ja juz sobie pójdę.Wyszłam i zamknęłam drzwi. Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i nie planowanie zasnęłam.







czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 11

Pogoda nie była najlepsza tak jak mój humor. Poszłam do kuchni. Mimo, że Patrycja miała spać u Błażeja to znalazłam ją na kanapie w salonie. Od razu czułam, że coś jest nie tak. Podeszłam do niej i zaczęłam ja szturchać, żeby się obudziła.
-PATRYCJA!!-Rozdzierałam sobie gardło.
-Tak, tak.-Powiedziała zaspana.
-Czemu tu śpisz, a nie u Błażeja.-Gdy dokończyłam to zdanie ona się rozpłakała. Szybkim ruchem usiadłam obok i zaczęłam ja przytulać.
-Co się stało!?!?-Próbowała tylko ryczała!!!! Nie wiedziałam jak jej pomóc, bardzo chciałam, ale nie miałam bladego pojęcia jak!!!!! I to w tym wszystkim było najgorsze.
-ON MNIE POBIŁ!!!!!-Wykrzyczała.
-CO!??!?!?!? BŁAŻEJ!?!?!?-Byłam w szoku wiedziałam co musiałam robić. Wstałam i wzięłam kurtkę.-ŻADEN JEBANY CHUJ NIE BĘDZIE BIŁ MOJEJ PRZYJACIÓŁKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wyszłam, trzasnęłam drzwiami. Biegłam z całych sił do domu tego dupka. Po mniej niż pięciu minutach byłam już pod jego domem. Kopnęłam drzwi i wparowałam do środka. 
-Hej Kornelia.-On był taki miły jakby nic się nie stało. Podbiegłam do niego i  z całej siły jaką miałam pizłam mu prosto w ten krzywy nochal, miałam nadzieję, że go mu chociaż wyprostuję choć to nie było możliwe w jego przypadku.
-Odbiło ci!!-Trzymał się za nos i stękał z bólu. Jeszcze tak na poprawienie sobie humoru kopnęłam go w kroczę.
-A TERAZ POSŁUCHAJ!!!! JESZCZE RAZ DOTKNIESZ PATRYCJĘ, A NAWET ZBLIŻYSZ SIĘ DO NIEJ NA STO METRÓW TO CI TAK  PRZYPIERDOLĘ, ŻE NA PRAWDĘ NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!!!!!!!!!! BO TO BYŁA TYLKO ROZGRZEWKA, WIĘC NASTĘPNYM RAZEM SIĘ ZASTANÓW JAK JESZCZE RAZ WYWINIESZ TAKI NUMER TĘPY CHUJU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Wyszłam nawet nie chciałam słuchać jakie ma durnowate wyjaśnienia. Po kilku minutach byłam już w domu. Patrycja leżała nadal na sofie.
-Nie będę cię pytała czy się dobrze czujesz, bo pewnie tak jest. Ale wiedź jedno on na dwieście tysięcy procent na cb nie zasługuję i mówię ci to ja Kornelia twoja przyjaciółka, która by Cię nigdy nie oszukała. Zapamiętaj te słowa, proszę Cię.-Podeszłam do niej i ją z całych sił przytuliłam. Siedziałyśmy tak na tej sofie tak jakieś trzydzieści minut.
-Dziękuję Ci za to, że po prostu jesteś.-Powiedziała mi to prosto w oczy.
-Nie ma za co, a od czego ma się przyjaciółki. Wiem, jesteś przygnębiona, ale wiesz on nie jest tego wart.-Uświadomiłam ją.
-Tak wiem, wiem, wiem.-Zanuciła piosenkę B.R.O.-Wiesz jestem bardzo ciekawa co mu zrobiłaś, bo pobiegać to ty nie poszłaś.
-Tak byłam u tego debila, że tak łagodnie powiem o nim i mu przyjebałam. Najpierw w nos, a potem w to coś małego co ma w spodniach jeśli on w ogóle to ma??-Zamyśliłam się.
-Hahah uwierz mi, bo powiem Ci szczerze, że on tam nic nie ma. Wiesz jak się uśmiałam, gdy się dowiedziałam.
-Oj wierzę, wierzę hahaha. Ciesze się, że poprawił Ci się humorek.
-No ja też się z tego powodu cieszę, ale to twoja zasługa.
-No przecież wiem, hahaha. Nie no powaga dziękuję.
-A proszę.-Uśmiechnęłyśmy się do siebie. I zaczęłyśmy się śmiać.-Z czego się śmiejesz??-Powiedziała przez śmiech.
-No nie wiem, a ty??
-No, bo ty się tak uśmiechnęłaś hahha.
-Ty wiesz co!?!?-Złapałam ją za ramię i zrobiłam oczy tak duże jak ten kot ze Shreka.
-Nie, ale na pewno mi powiesz.
-No to fakt.-Potwierdziłam.-Poznałam takiego ładnego, miłego i przystojnego chłopaka!! A wiesz jaki on ma kaloryfer!!!-Wzdychnęłam.
-No to zajebiście!!! A co z Adamem??-Tak czułam ze o to zapyta.-Ej ziemia do Kornelii.-Pomachała mi ręką przed twarzą.
-No bo....-Nie dokończyłam, bo ktoś zaczął się wydzierać na zewnątrz.-Kuwa, takiego fałszu to ja w życiu nie słyszałam.-Zatkałyśmy uszy rękoma.
-No ja też, kto tam tak drze mordę??-Wstałyśmy i podeszłyśmy do okna, żeby sprawdzić kto, albo co tak ryczy.-O kurwa to Adam, hahahahah nie spodziewałam się tego po nim, ale dlaczego on to robi???-Spuściłam głowę w dół.-Co się stało!?!?-Wiedziałam, że coś wyczuje.
-No, on mnie zabrał do takiej....-I zaczęłam jej wszystko opowiadać jak to tam było. Widać było po jej minie, że mocno się wkurzyła.
-Zaraz wrócę.-Wyszła. Od razu czułam, że nie będzie miło. No przynajmniej dla niego, bo ja nie mam nic przeciwko temu, że coś mu się stanie. Patrycja podeszła do niego, wyrwała mu gitarę i walnęła ja go w głowę. On oczywiście coś tam pieprzyła. Patrycja szła i go w ogóle nie słuchała. Otworzyła drzwi i stanęła w przejściu.
-A WEŹ JUŻ SKOŃCZ PIERDOLIĆ, BO NA PRAWDĘ PRZYNUDZASZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-Potem poszła do kuchni i wyjęła z lodówki opakowanie z jajkami. Podała mi kilka i wskazała palcem na Adama.-Ulżyj sobie, śmiało no dawaj wiesz jak fajnie.-Namawiał mnie jak sam już rzucała w niego. On spierdalał, aż się za nim kurzyło.
-Przepiękny widok, hahahhahahahaahah.
-Widzisz mówiłam i od razu się lepiej człowiek czuje nie??
-No w ogóle taki bardziej zadowolony i lżej się zrobiło.-Zaczęłyśmy się śmiać.
-Ej no właśnie już mi tu się zwierzaj jak spowiedzi co z tym...-Zastanawiała się.
-Kubą on ma na imię Kuba.
-No miałam na końcu języka. No i mów mi o tym Kubie jak to tam było.-Rozkazała.
-No dobra on jest taki no wiesz ehh i w ogóle, rozumiesz.-Kiwała głową jak mówiła.
-Niee. Hhaah.-Szczera jak ja to u niej uwielbiam.
-Ja chyba oszalałam zakochując się w chłopaku, którego wcale nie znam.
-To, że wreszcie spodobał Ci się chłopak, nie znaczy jeszcze, że oszalałaś. To po prostu znaczy, że hormony zaczynają działać. Idź i bierz go, tygrysico.-Wskazała ręką na drzwi.
-Mrau.-Zrobiłam piękny ruch ręką jak kot z pazurkami.
-My jesteśmy głupie, pozytywnie oczywiście.-Zaczęłyśmy się śmiać.
                               ***                                                                             
Po kilku godzinach spędzonych z Patrycją poszłam zrobić to co powinnam zrobić na początku. Pójść do Adama.... Wiedziałam, że to nie będzie miłe spotkanie, ale trzeba się wziąć w garść i pójść mu wjebać, tylko spokojnie nie z jajkami tak ja w tedy tylko na spokojnie. Po kilkuminutowej przechadzce do Adama, w końcu doszłam. Weszłam do środka. Siedział na kanapie w salonie. Podeszłam do niego bliżej..
-Adam?? Z nami koniec, nie pisz, ani nie dzwoń. Nara!!-Wiadomo o co chodziło z tym ostatnim.
Nie zdążył nic powiedzieć, bo własnie wyszłam. W tedy zaczęła wibrować mi noga. To fon. Odebrałam.
*Halo??
*Cześć, tu Kuba.
*Zaraz zaraz, skąd ty masz...
*Od Patrycji.-I wszytko jasne.
*To po co dzwonisz??-Ale ja miła. No na prawdę tylko przykład ze mnie brać.
*Chciałem się dowiedzieć co kiedy się spotkamy.
*Aaa... no tak niech pomyślę przez chwilę hmm.... może ty wpadniesz po mnie i... cos na pewno wymyślimy.-Robiłam głupie gesty w środku miasta jakby on stał koło mnie.
*No to okej to do zobaczenia??
*Ty mi powiedź, w sobotę tak??
*No dobra, to pa.
 Nie zdążyłam się pożegnać, a on już się rozłączył. Czułam, że nie zbyt chętnie chce się ze mną spotkać, ale miło chociaż, że zadzwonił. Zawsze to coś. Kiedy w końcu doszłam już do domu w środku czekała na mnie niespodzianka. Mój najukochańszy kuzyn Łukasz!!! Byłam cała happy. Bez namysłu jak opętana podbiegłam do niego i zaczęłam do ściskać.
-Kokoko.....-Nie mógł z siebie wykrztusić słowa.
-"Koko euro spoko piłka leci chen wysoko, wszyscy razem zaśpiewajmy naszym doping dajmy!!!" Tak wiem to jest bekowa piosenka.
-Nieeeeee-Wykrztusił.
-To o co chodzi!?
-Dusze się!!!!
Byłam taka podekscytowana jego wizytą, że nawet sie nie zorientowałam kiedy z fioletowiał. Ciężko odetchnął z ulgą. Zrobił krok do tyłu, pewnie pomyślał, że znów bym go zaatakowała. Ale nie nie jestem taka, chociaż kto tam kogo wie...
-Moja mała kuzyneczkooo, czy ty o tym wiesz  uuu tak rzadko cię spotykam w snach i rzeczywistości też!!!!!-Zaśpiewał tym swoim mało porywającym głosem. Melodię wziął z testu "Moja mała blondyneczko" tylko słowa zmienił. W nich była prawda ja i Łukasz widzieliśmy się ostatni raz chyba jakieś dziesięć lat temu. Akurat w tedy kiedy ja miałam sześć lat, a on siedem.
-Nie masz pojęcia jak ja się cieszę jak widzę tą twoją krzywa mordeczkę.-Oczywiście żartowałam. Patryk był nadzwyczaj przystojnym chłopakiem. Z tego co wiedziałam wszystkie dziewczyny ze szkoły się w nim kochały. Ale on nie zwracał na nie najmniejszej uwagi. Bo on nie widział świata po za Patrycją, tak moją przyjaciółką. Od dziecka mu się podobała, ale nigdy nikomu tego nie powiedział. No może z wyjątkiem mną, bo my zawsze wszystko sobie mówiliśmy. Tylko był mały kłopot Patrycja widziała w nim tylko przyjaciela i nic więcej.-Na ile przyjechałeś??, Dlaczego??, I czy wrócisz z powrotem do Niemiec??-Tak Łukasz mieszka w Niemczech. Jego rodzice sie tam przeprowadzili gdy miał jakieś dziewięć lat, a przez to, że nie był pełnoletni i nie miał z kim zostać w Polsce był zmuszony pojechać z nimi.
-Pomału, spokojnie bez emocji. Na wszytko ci odpowiem tylko usiądźmy, dobrze??-Ręką wskazał na sofę. Usiadł, postanowiłam zrobić to samo.-Więc tak.-Zaczął.-Przyjechałem na krótko nie wiem dokładnie ile. Dlaczego, a tego zaraz się dowiesz. Tak wrócę i mam nadzieję, że nie sam.
-"Nie sam"?? Czyżby nasz mały Łukaszek znalazł tu wybrankę swojego życia??-Zażartowałam, ale mu już kompletnie nie było do śmiechu.-Więc, dlaczego przyjechałeś??-Postanowiłam także spoważnieć. Spuścił głowę w dół i przez najbliższe kilka sekund milczeliśmy. W końcu się odezwał.
-Nie wiem od czego mam zacząć.-Był zakłopotany, z powrotem spojrzał mi w oczy.
-Najlepiej od początku.-Zaproponowałam.
-Ale to nie jest łatwe, a zwłaszcza dla mnie.....-Z jego oka poleciała łza. Zaczęłam pomału się bać.-Chcę, żebyś pojechała ze mną do Niemiec.
-Ale po co?? Właściwie jakiś miesiąc temu dopiero wróciłam z Hiszpanii.
-Dlatego, że zapraszam cię na..... pogrzeb mojej matki.-Z ledwością wydukał. Zamroziło mnie. Nie mogłam z siebie wydusić,a ni jednego słowa. Byłam szokowana. Nie spodziewałam się czegoś takiego. W życiu bym nawet nie pomyślała, że zostanę zaproszona na pogrzeb, przez Łukasza!!!!
-Co..co..co!??!?!?!?!-Zszokowana wydukałam.
-Tak, to prawda. Też byłem zaskoczony, gdy policja mi o tym powiedziała.
-Policja!?!??! Łukasz co tam się do cholery stało?!?!?!-Wiem, że nie powinnam być dla niego taka ostra, ale w nerwach to jakoś samo się tam zrobiło. Zrozumiałam, że zrobiłam błąd.-Przepraszam, naprawdę nie chciała. To w tych nerwach. Powiedź co tam sie wydarzyło.-Próbowałam z niego wycisnąć informacje.
-Więc tak.-Zaczął.-Jechałem właśnie do domu do. Zobaczyłem, że przed naszym domem stoi policja, karetka i jeszcze inni ludzi, których nie pamiętam. Spanikowany wyszedłem z auta i pobiegłem dowiedzieć sie o co chodzi. Przed drzwiami zatrzymała mnie policja ze słowami "Lepiej, żebys tam nie wchodził" Nie posłuchałem i wszedłem. Zobaczyłem czarną folię, której leżała moja matka.-Tu się zatrzymał. Zacisnął pięści, żeby powstrzymać się od łez.-Okazało się, że gdy byłem u kolegi rodzice się pokłócili i w nerwach ojciec ten pieprzony idiota, wziął nóż i dźgnął ją dziesięć razy w każdym  miejsc.-Nie wytrzymał emocje były silniejsze niż on rozpłakał się ja usiadłam do niego. Zaczęłam go pocieszać, lecz także nie wytrzymałam i sie rozryczałam. Potem powiedział mi że jego "ojca" trzymają w areszcie i czekają na rozprawę, dlatego chce, żebym z nim pojechała. Pomóc mu w tym wszystkim przez to przejść.








środa, 8 maja 2013

Rozdział 10

Przebudziłam się w nieznanym mi miejscu. Nawet nie interesowało mnie jak tu się znalazłam tylko kto i jak mnie uratował??!! Kto jest tym "super menem". Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi.
-Proszę.-Ja.
Przez drzwi wszedł jakiś chłopak, ale ekstra ciacho!! Może to on mnie uratował?? Taki ktoś jak on by mnie nie chciał.
-Dzień dobry i jak się spało??-Spytał mile.
-Nie będę ściemniać tragedia.-Wzdychałam i to nie wcale na widok jego umięśnionej klaty, no i wcale nie miał koszulki!!!! (Pod jarana ja haha)
-No nie ma co ściemniać, gdyby nie ja miałabyś grzecznie mówiąc przejebane.-Powiedział prosto i na temat.
-Wiem, wiem i dziękuję naprawdę wiesz mi.-Zrobiłam duże oczy, żeby mi uwierzył.
-Wieże wieże.-Zrobił słodki gest, aż mi się humor poprawił.
-Mniejsza o wczorajszy wieczór, powiedź lepiej co tam masz dla mnie do jedzenia??-Zmieniłam temat, żeby w końcu o tym wszystkim zapomnieć i do tego nie wracać.
-Jesteś gotowa na szał dnia!?-Robił śmieszne ruchy jak w reklamach.
-Jestem!!
-To uwaga, panie i panowie o to...!!-Udawał werble.-Ta dam!! Jajecznica!!-Podszedł do mnie i położył mi na kolanach tacę z jedzeniem i piciem.
-Ależ ty jesteś szalony.-Powiedziałam przez śmiech.
-No przecież wiem, nie.
-Wiesz teraz przypominałeś to wiesz no... to z tej bajki na Polsacie... gdy tam pływali, kojarzysz??-Ja tam wymachiwałam rękami, w każda stronę jak opętana.
-Wiesz to wszystko co opowiedziałaś było piękne, tylko jest mały, ale naprawdę malutki kłopot.-Pokazywał palcami.-Ja zupełnie i w ogóle nic nie zrozumiałem i nie wiem o co ci chodzi.-Wymachiwał głową.
-No bo mnie jest naprawdę ciężko zrozumieć, ale wiem po pewnym czasie się przyzwyczaisz i załapiesz mój tok myślenia.
-Spróbuję, ale nie wiem czy dam radę.-Usiadł koło mnie na łóżku.
-Ja w Ciebie wierzę.-Położyłam mu dłoń na ramieniu.
-Teraz też zacząłem w siebie wierzyć!!-Położył ręce na tali i udawał bohatera.
-Nemo!!!-Wykrzyknęłam jak jakaś idiotka.
-Hahahah, co?? Nie rozumiem??-Zmarszczył czoło.
-No ta ryba z bajki!! Ty mi ją przypominasz!! Wiedziałam, że na to wpadnę, inte... inteliglu...-Nie umiałam się wysłowić.
-Inteligentna.-Powiedział przez śmiech i tym samym mnie poprawił.
-No właśnie, miałam na końcu języka. Więc na czym ja skończyła.-Zastanawiałam się.-A tak in-te-li-gen-tna ja!!!-Radośnie dokończyłam moją wcześniejszą wypowiedź.
-Teraz to ma sens.-Pochwalił mnie.
-A dziękować, dziękować wiesz rzadko mi się tak zdarza.-"Ja głupia" pomyślałam.-Ale zemnie głupia brunetka.-Położyłam dłoń na czole.
-Tak bardzo, ale wiesz do nie dawna myślałem, że masz blond włosy.
-No ja też tak myślałam.
-Okej, hahahhaha.
-Ej właściwie my tu ze sobą fajnie się dogadujemy, a nawet nie wiemy jak każdy z nasz ma na imię.-Skok inteligencji.
-Jaaa jessteem Kuuubbbaaa.-Zrobił to tak jak bym była kimś kto mówi w obcym języku.
-Hhahah zrozumiałam.
-Fiu kamień z serca.-Ciężko wzdychnął.
-Miło mi, Kornelia.-Podaliśmy sobie dłonie.
-Jakie ty masz...-Nie dałam mu dokończyć.
-Ładne, rzadkie imię?? Tak wiem.-Dokończyłam za niego.
-Dziwne chciałem powiedzieć.
-Ty nic lepsze.-Zrobiłam dumna minę.
-Hahah tak wiem moje imię mi się w ogóle nie podoba.-Przytaknął.
-Miało ci się zrobić przykro.-Wyjaśniłam mu.
-Ale nie zrobiło, twój plan na nic.-Zaśpiewał zajarany.
-Ha ha ha. Wiesz wpadłam na genialny pomysł.
-Jaki??-Już powaga.
-Może ja bym się ubrała, bo inaczej cały dzień przegadam w łóżku.
-Nie musimy tylko tylko gadać.-Podnosił brwi do góry.
-Wolnego kolego, jak cos moje gumki są lepsze, bo świecą w ciemności.-Zamurowało go.
-Ja tylko żartowałem.-Próbował się wyplątać.
-Hahah, ale się dałeś!!-Szczęśliwa.-Myślałeś, że ja z każdym chodzę do łóżka.-Po kilku sekundach.-Nic nie mów.
-Hahaha, okej na twoje życzenie.-Uśmiechnął się, miał identyczny uśmiech do Łukasza Piszczka (dla tych co nie wiedzą, tego piłkarza).-Dobra to się ubieraj i idziemy na miasto.
-Ale ja muszę do Przyjaciółek, przecież one się pewnie o mnie martwią.
-Przyjaciółki poczekają, najpierw musisz mi się odwdzięczyć za to, że cię uratowałem, no chyba zasługuje na to, nie??
-No, ale...-Widziałam po jego minie, że lepiej będzie dla mnie jeśli się zgodzę.-Dobra, ale załatwmy to szybko, bo ja na prawdę mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.-Uświadomiłam go.
-Dobrze.-Uśmiechnął się, no z nie mogłam, gdy on się uśmiechał nogi w kolanach mi się zginały i robiły się jak z waty.-Zajmie nam to tylko kilka godzin, a potem możesz załatwić swoje sprawy.
-No, ale żeby gdzieś wyjść muszę się najpierw ubrać.-Chciałam go uświadomić, żeby wyszedł.
-No tak inaczej z tobą nie wyjdę.-Ostrzegł mnie.
-No więc wyjdź! Nie będę się przy Tobie przebierać.-Powiedziałam mu to prosto z mostu.
-Ale mi to nie przeszkadza.
-Ale mi to przeszkadza!! Więc wyjdź, bardzo cie proszę.
-Okej stanę za drzwiami.
-To chyba najlepsze wyjście.-Zgodziłam się z nim.
Wyszedł, a ja ubrałam na siebie moje wczorajsze ciuchy na szczęście długo ich na sobie wczoraj nie miałam, ale nawet te ciuchy przypominały mi o tym co się stało. Chciałam, żeby ten dzień  z Kubą się skończył w tedy poszłabym do domu się przebrać w swoje czyste i pachnące ciuchy. Ubrana wyszłam z pokoju. Łukasz czekał przed drzwiami tak jak obiecał.
-To co idziemy??-Przypomniałam mu.
-No oczywiście, nie przegapiłbym tego dnia z tobą.-Zrobiło mi się miło, gdy to powiedział. Otworzył przede mną drzwi i dodał.-Mam nadzieję, że się będziesz ze mną dobrze bawić i na zawsze pozostanie to w twojej pamięci.
Tylko się uśmiechnęłam i wyszliśmy. Też chciałam, żeby ten dzień był wspaniały. 
Kilka godzin później:
Świetnie się bawię, mam dobry humor i w ogóle.To chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu!! Ale niestety kiedyś wszytko się kończy. Łukasz odprowadził mnie do domu i tak się pożegnaliśmy z nadzieją, że się jeszcze zobaczymy. Weszłam do środka. Tylko nie spodziewałam się, że nikogo nie będzie. Rozebrałam się i poszłam do kuchni. Na blacie leżała kartka zatytułowana "Do Kornelii". Wzięłam ją do rąk i otworzyłam.
               "Hejka Kornelia!! 
    Nie to my!! Patka, Monia i Kari. Ale to jest pewne, że 
    to my, bo kto inny mieszka w tym domu. Więc tak do rzeczy,
    ja, czyli Patka poszłam do Błażeja, bo już dawno chciał
    się ze mną spotkać. Monia i Kari szły się spotkać z jakąś
    ich dawna koleżanką i przy okazji na zakupy. Więc dzisiejszy
    wieczór spędzasz niestety sama. Wybacz nam, tak jakoś wyszło.
    Później Ci wszystko opowiemy jak było. A!! Ja dziś śpię u 
    Błażeja wiesz o co chodzi nie, hahahha. Monia i Kari śpią
    też dziś po za domem, więc chata twoja!!! Rób w niej co 
    chcesz, nie będziemy się czepiać o bałagan. To chyba 
    wszystko. Miłego wieczoru!!!!
                                    Patka, Monia, Kari. Buziaki."
Chyba na prawdę wieczór spędzę sama. Trudno niech się dziewczyny bawią, a co trzeba zaszaleć!! Ja poszłam wziąć prysznic, a potem oglądać TV. Gdy już było po północy poszłam się walnąć w kimono.