TRANSLATE

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 11

Pogoda nie była najlepsza tak jak mój humor. Poszłam do kuchni. Mimo, że Patrycja miała spać u Błażeja to znalazłam ją na kanapie w salonie. Od razu czułam, że coś jest nie tak. Podeszłam do niej i zaczęłam ja szturchać, żeby się obudziła.
-PATRYCJA!!-Rozdzierałam sobie gardło.
-Tak, tak.-Powiedziała zaspana.
-Czemu tu śpisz, a nie u Błażeja.-Gdy dokończyłam to zdanie ona się rozpłakała. Szybkim ruchem usiadłam obok i zaczęłam ja przytulać.
-Co się stało!?!?-Próbowała tylko ryczała!!!! Nie wiedziałam jak jej pomóc, bardzo chciałam, ale nie miałam bladego pojęcia jak!!!!! I to w tym wszystkim było najgorsze.
-ON MNIE POBIŁ!!!!!-Wykrzyczała.
-CO!??!?!?!? BŁAŻEJ!?!?!?-Byłam w szoku wiedziałam co musiałam robić. Wstałam i wzięłam kurtkę.-ŻADEN JEBANY CHUJ NIE BĘDZIE BIŁ MOJEJ PRZYJACIÓŁKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wyszłam, trzasnęłam drzwiami. Biegłam z całych sił do domu tego dupka. Po mniej niż pięciu minutach byłam już pod jego domem. Kopnęłam drzwi i wparowałam do środka. 
-Hej Kornelia.-On był taki miły jakby nic się nie stało. Podbiegłam do niego i  z całej siły jaką miałam pizłam mu prosto w ten krzywy nochal, miałam nadzieję, że go mu chociaż wyprostuję choć to nie było możliwe w jego przypadku.
-Odbiło ci!!-Trzymał się za nos i stękał z bólu. Jeszcze tak na poprawienie sobie humoru kopnęłam go w kroczę.
-A TERAZ POSŁUCHAJ!!!! JESZCZE RAZ DOTKNIESZ PATRYCJĘ, A NAWET ZBLIŻYSZ SIĘ DO NIEJ NA STO METRÓW TO CI TAK  PRZYPIERDOLĘ, ŻE NA PRAWDĘ NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!!!!!!!!!! BO TO BYŁA TYLKO ROZGRZEWKA, WIĘC NASTĘPNYM RAZEM SIĘ ZASTANÓW JAK JESZCZE RAZ WYWINIESZ TAKI NUMER TĘPY CHUJU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Wyszłam nawet nie chciałam słuchać jakie ma durnowate wyjaśnienia. Po kilku minutach byłam już w domu. Patrycja leżała nadal na sofie.
-Nie będę cię pytała czy się dobrze czujesz, bo pewnie tak jest. Ale wiedź jedno on na dwieście tysięcy procent na cb nie zasługuję i mówię ci to ja Kornelia twoja przyjaciółka, która by Cię nigdy nie oszukała. Zapamiętaj te słowa, proszę Cię.-Podeszłam do niej i ją z całych sił przytuliłam. Siedziałyśmy tak na tej sofie tak jakieś trzydzieści minut.
-Dziękuję Ci za to, że po prostu jesteś.-Powiedziała mi to prosto w oczy.
-Nie ma za co, a od czego ma się przyjaciółki. Wiem, jesteś przygnębiona, ale wiesz on nie jest tego wart.-Uświadomiłam ją.
-Tak wiem, wiem, wiem.-Zanuciła piosenkę B.R.O.-Wiesz jestem bardzo ciekawa co mu zrobiłaś, bo pobiegać to ty nie poszłaś.
-Tak byłam u tego debila, że tak łagodnie powiem o nim i mu przyjebałam. Najpierw w nos, a potem w to coś małego co ma w spodniach jeśli on w ogóle to ma??-Zamyśliłam się.
-Hahah uwierz mi, bo powiem Ci szczerze, że on tam nic nie ma. Wiesz jak się uśmiałam, gdy się dowiedziałam.
-Oj wierzę, wierzę hahaha. Ciesze się, że poprawił Ci się humorek.
-No ja też się z tego powodu cieszę, ale to twoja zasługa.
-No przecież wiem, hahaha. Nie no powaga dziękuję.
-A proszę.-Uśmiechnęłyśmy się do siebie. I zaczęłyśmy się śmiać.-Z czego się śmiejesz??-Powiedziała przez śmiech.
-No nie wiem, a ty??
-No, bo ty się tak uśmiechnęłaś hahha.
-Ty wiesz co!?!?-Złapałam ją za ramię i zrobiłam oczy tak duże jak ten kot ze Shreka.
-Nie, ale na pewno mi powiesz.
-No to fakt.-Potwierdziłam.-Poznałam takiego ładnego, miłego i przystojnego chłopaka!! A wiesz jaki on ma kaloryfer!!!-Wzdychnęłam.
-No to zajebiście!!! A co z Adamem??-Tak czułam ze o to zapyta.-Ej ziemia do Kornelii.-Pomachała mi ręką przed twarzą.
-No bo....-Nie dokończyłam, bo ktoś zaczął się wydzierać na zewnątrz.-Kuwa, takiego fałszu to ja w życiu nie słyszałam.-Zatkałyśmy uszy rękoma.
-No ja też, kto tam tak drze mordę??-Wstałyśmy i podeszłyśmy do okna, żeby sprawdzić kto, albo co tak ryczy.-O kurwa to Adam, hahahahah nie spodziewałam się tego po nim, ale dlaczego on to robi???-Spuściłam głowę w dół.-Co się stało!?!?-Wiedziałam, że coś wyczuje.
-No, on mnie zabrał do takiej....-I zaczęłam jej wszystko opowiadać jak to tam było. Widać było po jej minie, że mocno się wkurzyła.
-Zaraz wrócę.-Wyszła. Od razu czułam, że nie będzie miło. No przynajmniej dla niego, bo ja nie mam nic przeciwko temu, że coś mu się stanie. Patrycja podeszła do niego, wyrwała mu gitarę i walnęła ja go w głowę. On oczywiście coś tam pieprzyła. Patrycja szła i go w ogóle nie słuchała. Otworzyła drzwi i stanęła w przejściu.
-A WEŹ JUŻ SKOŃCZ PIERDOLIĆ, BO NA PRAWDĘ PRZYNUDZASZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-Potem poszła do kuchni i wyjęła z lodówki opakowanie z jajkami. Podała mi kilka i wskazała palcem na Adama.-Ulżyj sobie, śmiało no dawaj wiesz jak fajnie.-Namawiał mnie jak sam już rzucała w niego. On spierdalał, aż się za nim kurzyło.
-Przepiękny widok, hahahhahahahaahah.
-Widzisz mówiłam i od razu się lepiej człowiek czuje nie??
-No w ogóle taki bardziej zadowolony i lżej się zrobiło.-Zaczęłyśmy się śmiać.
-Ej no właśnie już mi tu się zwierzaj jak spowiedzi co z tym...-Zastanawiała się.
-Kubą on ma na imię Kuba.
-No miałam na końcu języka. No i mów mi o tym Kubie jak to tam było.-Rozkazała.
-No dobra on jest taki no wiesz ehh i w ogóle, rozumiesz.-Kiwała głową jak mówiła.
-Niee. Hhaah.-Szczera jak ja to u niej uwielbiam.
-Ja chyba oszalałam zakochując się w chłopaku, którego wcale nie znam.
-To, że wreszcie spodobał Ci się chłopak, nie znaczy jeszcze, że oszalałaś. To po prostu znaczy, że hormony zaczynają działać. Idź i bierz go, tygrysico.-Wskazała ręką na drzwi.
-Mrau.-Zrobiłam piękny ruch ręką jak kot z pazurkami.
-My jesteśmy głupie, pozytywnie oczywiście.-Zaczęłyśmy się śmiać.
                               ***                                                                             
Po kilku godzinach spędzonych z Patrycją poszłam zrobić to co powinnam zrobić na początku. Pójść do Adama.... Wiedziałam, że to nie będzie miłe spotkanie, ale trzeba się wziąć w garść i pójść mu wjebać, tylko spokojnie nie z jajkami tak ja w tedy tylko na spokojnie. Po kilkuminutowej przechadzce do Adama, w końcu doszłam. Weszłam do środka. Siedział na kanapie w salonie. Podeszłam do niego bliżej..
-Adam?? Z nami koniec, nie pisz, ani nie dzwoń. Nara!!-Wiadomo o co chodziło z tym ostatnim.
Nie zdążył nic powiedzieć, bo własnie wyszłam. W tedy zaczęła wibrować mi noga. To fon. Odebrałam.
*Halo??
*Cześć, tu Kuba.
*Zaraz zaraz, skąd ty masz...
*Od Patrycji.-I wszytko jasne.
*To po co dzwonisz??-Ale ja miła. No na prawdę tylko przykład ze mnie brać.
*Chciałem się dowiedzieć co kiedy się spotkamy.
*Aaa... no tak niech pomyślę przez chwilę hmm.... może ty wpadniesz po mnie i... cos na pewno wymyślimy.-Robiłam głupie gesty w środku miasta jakby on stał koło mnie.
*No to okej to do zobaczenia??
*Ty mi powiedź, w sobotę tak??
*No dobra, to pa.
 Nie zdążyłam się pożegnać, a on już się rozłączył. Czułam, że nie zbyt chętnie chce się ze mną spotkać, ale miło chociaż, że zadzwonił. Zawsze to coś. Kiedy w końcu doszłam już do domu w środku czekała na mnie niespodzianka. Mój najukochańszy kuzyn Łukasz!!! Byłam cała happy. Bez namysłu jak opętana podbiegłam do niego i zaczęłam do ściskać.
-Kokoko.....-Nie mógł z siebie wykrztusić słowa.
-"Koko euro spoko piłka leci chen wysoko, wszyscy razem zaśpiewajmy naszym doping dajmy!!!" Tak wiem to jest bekowa piosenka.
-Nieeeeee-Wykrztusił.
-To o co chodzi!?
-Dusze się!!!!
Byłam taka podekscytowana jego wizytą, że nawet sie nie zorientowałam kiedy z fioletowiał. Ciężko odetchnął z ulgą. Zrobił krok do tyłu, pewnie pomyślał, że znów bym go zaatakowała. Ale nie nie jestem taka, chociaż kto tam kogo wie...
-Moja mała kuzyneczkooo, czy ty o tym wiesz  uuu tak rzadko cię spotykam w snach i rzeczywistości też!!!!!-Zaśpiewał tym swoim mało porywającym głosem. Melodię wziął z testu "Moja mała blondyneczko" tylko słowa zmienił. W nich była prawda ja i Łukasz widzieliśmy się ostatni raz chyba jakieś dziesięć lat temu. Akurat w tedy kiedy ja miałam sześć lat, a on siedem.
-Nie masz pojęcia jak ja się cieszę jak widzę tą twoją krzywa mordeczkę.-Oczywiście żartowałam. Patryk był nadzwyczaj przystojnym chłopakiem. Z tego co wiedziałam wszystkie dziewczyny ze szkoły się w nim kochały. Ale on nie zwracał na nie najmniejszej uwagi. Bo on nie widział świata po za Patrycją, tak moją przyjaciółką. Od dziecka mu się podobała, ale nigdy nikomu tego nie powiedział. No może z wyjątkiem mną, bo my zawsze wszystko sobie mówiliśmy. Tylko był mały kłopot Patrycja widziała w nim tylko przyjaciela i nic więcej.-Na ile przyjechałeś??, Dlaczego??, I czy wrócisz z powrotem do Niemiec??-Tak Łukasz mieszka w Niemczech. Jego rodzice sie tam przeprowadzili gdy miał jakieś dziewięć lat, a przez to, że nie był pełnoletni i nie miał z kim zostać w Polsce był zmuszony pojechać z nimi.
-Pomału, spokojnie bez emocji. Na wszytko ci odpowiem tylko usiądźmy, dobrze??-Ręką wskazał na sofę. Usiadł, postanowiłam zrobić to samo.-Więc tak.-Zaczął.-Przyjechałem na krótko nie wiem dokładnie ile. Dlaczego, a tego zaraz się dowiesz. Tak wrócę i mam nadzieję, że nie sam.
-"Nie sam"?? Czyżby nasz mały Łukaszek znalazł tu wybrankę swojego życia??-Zażartowałam, ale mu już kompletnie nie było do śmiechu.-Więc, dlaczego przyjechałeś??-Postanowiłam także spoważnieć. Spuścił głowę w dół i przez najbliższe kilka sekund milczeliśmy. W końcu się odezwał.
-Nie wiem od czego mam zacząć.-Był zakłopotany, z powrotem spojrzał mi w oczy.
-Najlepiej od początku.-Zaproponowałam.
-Ale to nie jest łatwe, a zwłaszcza dla mnie.....-Z jego oka poleciała łza. Zaczęłam pomału się bać.-Chcę, żebyś pojechała ze mną do Niemiec.
-Ale po co?? Właściwie jakiś miesiąc temu dopiero wróciłam z Hiszpanii.
-Dlatego, że zapraszam cię na..... pogrzeb mojej matki.-Z ledwością wydukał. Zamroziło mnie. Nie mogłam z siebie wydusić,a ni jednego słowa. Byłam szokowana. Nie spodziewałam się czegoś takiego. W życiu bym nawet nie pomyślała, że zostanę zaproszona na pogrzeb, przez Łukasza!!!!
-Co..co..co!??!?!?!?!-Zszokowana wydukałam.
-Tak, to prawda. Też byłem zaskoczony, gdy policja mi o tym powiedziała.
-Policja!?!??! Łukasz co tam się do cholery stało?!?!?!-Wiem, że nie powinnam być dla niego taka ostra, ale w nerwach to jakoś samo się tam zrobiło. Zrozumiałam, że zrobiłam błąd.-Przepraszam, naprawdę nie chciała. To w tych nerwach. Powiedź co tam sie wydarzyło.-Próbowałam z niego wycisnąć informacje.
-Więc tak.-Zaczął.-Jechałem właśnie do domu do. Zobaczyłem, że przed naszym domem stoi policja, karetka i jeszcze inni ludzi, których nie pamiętam. Spanikowany wyszedłem z auta i pobiegłem dowiedzieć sie o co chodzi. Przed drzwiami zatrzymała mnie policja ze słowami "Lepiej, żebys tam nie wchodził" Nie posłuchałem i wszedłem. Zobaczyłem czarną folię, której leżała moja matka.-Tu się zatrzymał. Zacisnął pięści, żeby powstrzymać się od łez.-Okazało się, że gdy byłem u kolegi rodzice się pokłócili i w nerwach ojciec ten pieprzony idiota, wziął nóż i dźgnął ją dziesięć razy w każdym  miejsc.-Nie wytrzymał emocje były silniejsze niż on rozpłakał się ja usiadłam do niego. Zaczęłam go pocieszać, lecz także nie wytrzymałam i sie rozryczałam. Potem powiedział mi że jego "ojca" trzymają w areszcie i czekają na rozprawę, dlatego chce, żebym z nim pojechała. Pomóc mu w tym wszystkim przez to przejść.