TRANSLATE

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 12

Wczorajszy dzień nie należał do najbardziej udanych, ale zły też nie był. To oczywiste, że nie zostawiłabym Łukasza w takiej sytuacji samego więc postanowiłam wyjechać z nim do Niemczech. Gdy Monika i Patrycja przyszły wczoraj do domu to się zdziwiły na widok Łukasza, ale nie miały nic przeciwko, żeby u nas spał.  Karolina jak jej nie było tak nadal pozostało. Podobno wyjechała z rodzicami do jakieś ciotki, która tam gdzieś mieszkała. Wróćmy jednak do nas. Weszłam do kuchni  Patrycja piła sok pomarańczowy i cały czas spoglądała na Łukasza.
-Ej, bo tak Ci zostanie.-Próbowałam ją jakoś od niego odciągnąć.
-Ale, że co??-Spojrzała na mnie i z powrotem na Łukasza.
-No już nie udawaj.-Zmierzyłam ja wzrokiem.-Cały czas na niego patrzysz.-Ręka pokazałam na tego śpiocha, który prawie spada z sofy.
-No, bo nie mogę jak on znowu będzie się tak zachowywał jak kiedyś to ja zwariuje.-Wzdychnęła ciężko.
-No, ale w tedy to on był dzieckiem, a teraz jest mężczyzną więc pewnie już z tego wyrósł, albo i nie. Ale jest pewne, że po tym co się stało nie będzie miał humoru.
-No to oczywiste. A właśnie ty jedziesz z nim do Niemczech, nie??
-No jadę, a co??-Popatrzałam dziwnym wzrokiem na nią.
-Nie nic tak sie pytam.
-A może chcesz jechać ze mną?? Monikę się jeszcze zaprosi i będziemy w komplecie, to co ty na to??
-Ja z Tobą i Moniką chętnie, ale z nim to nie!!-Sprzeciwiła się.
-No, ale przecież będzie fajnie pomogę mu załatwić pogrzeb i będzie potem fajnie mówię Ci. Weź jedź razem zawsze raźniej, a po za tym co będziesz tu sama siedzieć??
-No taki miałam zamiar.
-Weź tu sama sie nudzić będziesz, a tak pojedziesz z przyjaciółmi. Nie licząc Łukasz oczywiście hahah.
-No może?? 
-Obiecaj, że jeszcze sie nad tym zastanowisz.
-No obiecuję.
-Okej to ja idę sie ubrać.-Wyszłam z kuchni, kierowałam sie prosto do swojego pokoju. Gdy nagle Patrycja krzyknęła:
-A kiedy wy tam jedziecie!?!
-Chyba dziś, ale dokładnie nie wiem!!
-A to okej.
Ja szłam nadal przed siebie.  Jak sie ubrać. Potem podeszłam do Łukasza i zaczęłam go szturchać, żeby się obudził.
-Co..co jest??-Spytał zaspany.
-No chciałam cię zapytać kiedy wyjeżdżamy do tych Niemczech??-Stałam nad nim i patrzyłam mu prosto w oczy.
-No myślę, że dziś, a co??
-Nic tak tylko pytam.-I poszłam. Pogoda była dziś słoneczna, więc postanowiłam nie ubierać kurtki. Och ja niegrzeczna. Kierowałam sie do Moniki, która jest u Pawła. Kiedy juz dotarłam, zadzwoniłam do drzwi.
-No hejka.-Drzwi otworzyła mi Monika.-Co cię sprowadza w Pawła skromne progi.-Zrobiła zwinny ruch ręką.
-No hej, a wiesz mam do cb małą sprawę.-Zrobiła duże oczy.-Nie martw się nic nie zrobiłaś.-Uspokoiłam ją, odetchnęła ciężko.
-Całe szczęście, okej to wchodzisz czy bedziemy tu tak stać??
-Zdecydowanie wchodzę.-Weszłam do środka. Stanęłam na środku salonu i patrzałam na wszystko co sie w nim znajdowało.
-Od razu mówię, że przepraszam za bałagan, ale nie miałam kiedy tego posprzątać.
-No trzeba przyznać dużo tu sie działo.-Kołdra leżała na ziemi obok kanapy juz wiedziałam co się tam działo. Wszędzie walały się różnego rodzaju ciuchy. Co oni tak przez cały czas?? Muszą mieć ostatnio dużo czasu.-Więc tak może chciałabyś pojechać ze mną i Łukaszem do Niemiec??
-No nie wiem.-Powiedziała nie pewnie.
-No weeź, ja tam padnę z nudów bez was.
-A po co ty nam jedziesz??-Teraz musiałam jej powiedzieć wszytko co się u nas działo jak ona była "zajęta" z Pawłem. Zajeta ja juz znam ich te zajęcia.
-No bo to tak...-I zaczęłam jej wszytko mówić jak to było.-Więc pojedziesz??
-No, a Patrycja nie jedzie??
-Ona jeszcze nie wie,  ale jestem pewna, że pojedzie jak ty tez pojedziesz.
-Muszę to jeszcze przemyśleć.
-No dobra to najwyżej bedę sie tam cholernie nudzić.-Postanowiłam iśc na manipulacje uczuciami w "Trudnych sprawach" i "Dlaczego ja?" to zawsze działa, więc czemu by teraz miało nie zadziałac??
-No dobra niech juz ci będzie, ale jeśli Patka nie jedzie to ja też nie jadę, okej??-Postawiła mi alibi.
-Okej.-Podbiegłam do niej i ja przytuliłam.-Zobaczysz na pewno pojedzie jak sie dowie.
-Dobra możesz juz puścić, bo nie moge oddychać.
-Okej, to ja tylko tyle chciałam więc juz sobie pójdę, a i jeszcze jedno zadzwonię jeszcze kiedy jedziemy.
-Okej to papap.
-Pa!! -Krzyknęłam na pożegnanie jak juz wychodziłam od Moniki. Od razu szłam do domu. Jak juz otworzyłam drzwi,
-To gdzie byłaś??-
-A byłam u Moniki w sprawie tego wyjazdu...-Nie dała mi dokończyć.
-Właśnie ja jadę z wami do tych Niemczech.
-Tak!!!!-Podbiegłam do niej i ją z całych sił przytuliłam.-Nawet nie wiesz jak ja sie cieszę!!!!!
-Dobra, dobra, ale jak chcesz, żebym pojechała to juz mnie pość  bo nie wiem czy jeszcze choć chwile przeżyje jak będziesz mnie tak ściskać.-Ledwo dyszała gdy to mówiła.
-Okej, to słuchaj ja idę sie zapytać Łukasza kiedy my w końcu jedziemy.
-Już się pytałam.-Zdziwiła mnie tym. Przecież ona nie cierpi go. Postanowiłam zachowywać sie normalnie.
-To kiedy jedziemy??
-Za trzy godziny mamy lot.
-Okej, to ja idę do się spakować i Monikę powiadomić, żeby się spakowała.
-Ona jedzie, ale bosko będziemy wszystkie w komplecie!!! Ale będzie jazda!!
-No my to te Niemcy rozniesiemy!!!
-No raczej, nie wyobrażam sobie, żeby mogło byc inaczej!!!!
-No, a jak!!! Dobra to ja ide do niej zadzwonić.-Poszłam do swojej sypialni i od razu zadzwoniłam do Moniki.
*No hejka.
*Heej.
*Wiesz możesz już sie pakować, bo za trzy godziny mamy samolot.
*Co przecież ja w tym czasie nie zdarzę nic spakować.
*Zdążysz, zdążysz ja zdążę to ty nie zdążysz???
*No, ale wiesz  tego tyle jest.
*Tak wiem, wiesz ja muszę kończyć, przyjedziesz pod nasz dom taksówką to pas!!-I się rozłączyłam.
W tedy do mojego pokoju weszła Patrycja.
-Ej słuchaj co ty pakujesz??
-Ja!!? To samo bym mogła zapytać cb. 
-To jesteśmy w kropce innym słowem dupa!
-No i to jaka duża.
I tak właśnie jak rozmawiałyśmy także sie pakowałyśmy. I nam sie udało spakowałyśmy się, a to dla nas jest duzy trud, ale ile przy tym było śmiechu. Ja i Patrycja z beki leżałyśmy na ziemi i trzymałyśmy sie za brzuchy tak nas bolały ze śmiechu. Pól godziny przed wylotem wszyscy wyjechaliśmy taksówką na lotnisko.  Pięć minut przed wylotem oczywiście taksówka musiała padnąć. Biegliśmy z całych sił. Z trudem zdarzyliśmy. Weszlismy do samolotu i samolot wystartował!!! Lot trwał jakieś półtora godziny. Jak juz wylądowaliśmy od razu kierowaliśmy się do domu Łukasza. Każdy poszedł do swojego sie wypakować. Ja jak sie wypakowałam chciałam omówić z Łukaszem sprawy dotyczące pogrzebu. Gdy wchodziłam do jego pokoju Łukasz zapinał spodnie, z Patrycja bluzkę. Pomyslalam "Co jest do cholery!!!" Oni tak nagle od tak... ja tego nie rozumiem. To dlatego Patrycja nagle zmieniła zdanie.
-To ja juz sobie pójdę.Wyszłam i zamknęłam drzwi. Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i nie planowanie zasnęłam.







3 komentarze: